IMIĘ JANUARY W PIOSENKACH
Imię to odnajdziemy w piosence pod tytułem „Ballada dziadowska” satyryka Artura Andrusa.
Ballada dziadowska tekst
Szczęsny Jan Jerzy January,
starszy referent geodezji.
Za wkład w sumienność i w pomiary,
dostał wycieczkę do Tunezji.
Już na lotnisku w Tunisie
wpadł na Arabów paru.
Zrobili mu zdjęcie z misiem
za sto czterdzieści dolarów.
A jeśli chcą Państwo wiedzieć,
to informacją służę:
w Tunisie nie ma niedźwiedzi,
ale Araby są duże.
W hotelu poznał kobietę,
miała na imię Jutta.
I kosmetyczkę tabletek
i miała męża Helmuta…
Cudna jak posąg Wenus z Milo
(Dokładna kopia po prostu):
wiek nieistotny, sto dziesięć kilo
i metr sześćdziesiąt wzrostu…
Nieostrożności wynikiem
i złego losu skutkiem,
dostał pokój z kierownikiem.
I musiał mu latać po wódkę.
I kopnął go telewizor
i go użarła meduza.
Ale wielbłądy nie gryzą!
I ktoś mu ukradł arbuza…
I stał pod takim pomnikiem
z hebanowego drzewa,
na którym było wyryte:
„Tu byli chłopaki z Grajewa!”…
I jeździł jeepem po stokach
i słyszał jak wyje hiena.
I widział jak zespół z Maroka
tańczy ballady Cohena.
I różne scenki wesołe
na wideo sfilmował:
jak kogoś goni osiołek,
a kogoś policja drogowa.
I jak się kiwają w meczecie,
a potem walizki spakował
i „…błąka się po całym świecie,
żeby dojść do Pacanowa”.